Pewnego słonecznego popołudnia, kiedy wybiła piętnasta wybrałem się do parku. Był to Park Marzeń. Chwilę pospacerowałem, a potem zauważyłem sukę rasy Australian Shepherd. Zakopywała w ziemi kość.
- Może pomóc? - wyszczerzyłem się.
Suczka przestraszyła się i podskoczyła.
- Kim jesteś? - zapytała zdumiona.
- Nazywam się Leo. Jak widzisz jestem psem...
- O. Witaj, Leo. Ja jestem Aisha - podała mi łapę.
- Miło mi poznać.
- Co tu robisz? - zakopywała kość dalej.
- Nic takiego. Szukam sfory do której mógłbym dołączyć. - zamyśliłem się - Znasz może jakieś?
Suczka uśmiechnęła się delikatnie.
- Tak się składa, że sama jedną prowadzę!
- Świetnie! Chciałbym do niej dołączyć - zaśmiałem się.
- Dobrze. Przydzielę Ci budę i możesz iść. Potem cię odszukam.
- W porządku! Będę w parku. Do zobaczenia!
Oddaliła się.
Aisha?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz