środa, 25 czerwca 2014

Od Leo cd. Aisha

Gdy się pożegnaliśmy, Aisha pobiegła w swoja stronę, a ja oglądałem nowy domek. Było tu wszystko czego pies potrzebuje! Zabawki, miejsce do spania, miski na wodę i karmę, a nawet małe okienko. Brakuje tylko fontanny z czekoladą i byłoby jak w niebie.
Zamyśliłem się. Miałem to wszystko w domu, tam, na wsi. Jakby się dłużej pozastanawiać to tęsknię za rodziną. Bardzo. Tęsknie za wygłupami z rodzeństwem i za nadopiekuńczością matki, za żartami Maxa...
 Ale teraz mam sforę. Nie zastąpi mi rodziny, lecz jest dobrze. Postanowiłem, że wezmę się w garść i przestanę o tym mysleć. Bo im dłużej wspominam dom rodzinny, tym bardziej chciałbym tam wrócić. Teraz nie moge pozwolić sobie na chwilę słabości. Jak zwykle gdy mam gorszy dzień wybrałem się na spacer. Nie wiedziałem gdzie idę, szedłem przed siebie, prosto i ciągle prosto. Idąc tak wymyśliłem, że cokolwiek się stanie, mam być uśmiechnięty. Życie w smutku to nie życie. Jest to już bardziej podobne do śmierci. Właśnie... Śmierć. Ciekawe co dzieje sie z psami pod śmierci... Kiedy byłem mały zapytałem o to tatę. On odpowiedział, że gdy w życiu będzie się dobrym i wykorzysta się je dobrze, idzie się do nieba. Jest tam wszystko czego dusza zapragnie. Dobre określenie, bo do nieba idzie sama dusza. Ciało zostaje na ziemi. Ale wróćmy do tematu. W przeciwnym wypadku - tj. kiedy było się złym - dwoją dusze czeka wieczna pustka... Nie chciałbym tak skończyć. W tym całym moim rozmyślaniu doszedłem do jakiegos lasu. Nigdy w nim nie byłem. Uniosłem głowę i zobaczyłem korony drzew, ptaki, wiewiórki... Dreptałem dalej, z głową nadal utkwioną  w górę. Wpadłem na coś. Wyczułem zapach psa. Suczki.
- Aisha? - spuściłem głowę i przestałem myśleć. Zobaczyłem Aishę. Nie była sama. Była z tą nową suczką. Ateną.
- Tak, to ja. - zaśmiała się alfa - Co tu robisz?
- Sam nieeeeewieeeem - przedłużyłem samogłoski - A ty musisz być Atena, prawda?

Atena? Aisha?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz